Samorządowcy chcą usprawnienia komisji, które pomagają rolnikom. Na razie działają one bez wsparcia finansowego i zaplecza specjalistów. Rząd chce ten proces usprawnić, ale pieniędzy na ten cel dosypywać nie planuje
W tej sprawie Ogólnopolskie Porozumienie Organizacji Samorządowych (OPOS) przygotowuje stanowisko, którego projekt otrzymaliśmy. Postulaty stają się tym pilniejsze, im większym wyzwaniem są zmiany klimatyczne i związana z nimi susza, która dotyka gminy rolnicze.
Resort rolnictwa planuje uruchomić aplikację do elektronicznego składania wniosków, która ma pomóc komisjom. Jednak i do niej izby rolnicze mają zastrzeżenia.
Żyto czy pszenżyto?
Samorządowcy przekonują, że 80 proc. zadań związanych z suszą spada na gminne komisje. A w tych brakuje odpowiednich kadr, bo zadania związane z rolnictwem zostały przeniesione do ośrodków doradztwa rolniczego umocowanych na szczeblu wojewódzkim. Gminy są w stanie oddelegować co najwyżej jednego pracownika, na którym spoczywa zarówno przyjmowanie i analizowanie wniosków, pomoc rolnikom w ich wypełnianiu, jak i praca w terenie i sporządzanie dokumentów.
W efekcie – jak zaznacza Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP – szacowaniem strat zajmuje się księgowa lub inny urzędnik, który na co dzień nie ma do czynienia z tematyką rolniczą. – Osoby te nie odróżniają żyta od pszenżyta czy pszenicy. Trudno wymagać od nich merytoryczności – mówi.
Brak wyszkolonych kadr przekłada się na jakość wniosków i czas ich rozpatrywania. – To z kolei rodzi frustrację zarówno poszkodowanych, jak i osób liczących szkody,...