Na naszych stronach internetowych wykorzystujemy technologie internetowe różnego rodzaju – własne i od osób trzecich – w tym pliki cookie, aby zoptymalizować Państwa doświadczenia. Oprócz technologii internetowych, które są niezbędne do zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony www, obejmują to również technologie internetowe do analityki internetowej i wyświetlania ukierunkowanych reklam. Korzystanie z nich jest dobrowolne i wymaga Państwa zgody. Użytkownik może w każdej chwili wycofać swoją zgodę ze skutkiem na przyszłość lub zmienić ustawienia pod linkiem „Zmień moje preferencje” lub bezpośrednio w przeglądarce internetowej.
Dodatkowe informacje na temat przetwarzania danych i zawartości technologii internetowych można znaleźć w naszej polityce prywatności oraz polityce dotyczącej plików cookie.
Bioinwazje stają się w ostatnich latach jednym z najbardziej kosztownych problemów ekologicznych. Szacuje się, że szkody powodowane przez obce gatunki i koszty ich zwalczania na jedynie części globu (Stany Zjednoczone, Wyspy Brytyjskie, Australia, Afryka Południowa, Indie, Brazylia) wynoszą ponad 300 miliardów dolarów rocznie. Zmiany klimatyczne, a z nich głównie wyższa średnia temperatura oraz łagodne zimy sprzyjają migracji i aklimatyzacji się nowych organizmów szkodliwych również w Polsce.
Zawlekanie obcych gatunków ma najczęściej podłoże antropogeniczne. Wiąże się to bezpośrednio z globalnym wzrostem przepływu towarów oraz zwiększonymi możliwościami swobodnego przemieszczania się ludzi po całym świecie. Zjawiska te zdecydowanie nabrały tempa w ostatnich latach. W artykule przedstawione zostaną przykłady nowych zagrożeń z gromady owadów. Pamiętać jednak należy, że trafia do nas też ogromna liczba obcych gatunków roślin, grzybów, mikroorganizmów i innych zwierząt niż owady. Obce gatunki owadów pojawiające się w Polsce, związane są głównie z takimi środowiskami jak sady, ogrody, pola uprawne, często położone w pobliżu większych miast.
Pomocne nazewnictwo
Pisząc o nowych zagrożeniach warto zapoznać się z kilkoma terminami.
Gatunek obcy to organizm niewystępujący wcześniej na danym terenie. Jeżeli gatunek obcy znajdzie dla siebie dogodne warunki i zacznie się masowo rozmnażać, zagrażając lokalnym ekosystemom, wówczas mamy do czynienia z gatunkiemobcym inwazyjnym. Jedynie niewielka część zawleczonych gatunków obcych aklimatyzuje się na nowych terenach i staje się inwazyjna. Jeśli jednak już do tego dojdzie, to często stają się one nawet bardziej szkodliwe niż w miejscach skąd pochodzą. Wiąże się to z wieloma czynnikami, np. z tym, że gatunek obcy często nie ma na nowo zajętych terenach wrogów naturalnych takich jak pasożyty czy drapieżniki, które mogą ograniczyć liczebność jego populacji. Przystosowanie się lokalnych czynników oporu środowiska do nowego zagrożenia często zajmuje długie lata. Dobrze to widać na przykładzie szrotówka kasztanowcowiaczka, który w pierwszych latach inwazji w Polsce powodował całkowitą defoliację kasztanowców, obecnie drzewa te są uszkadzane w znacznie mniejszym stopniu i w większości utrzymują liście do jesieni.
Dynamika pojawiania się nowych szkodników nigdy nie była tak duża jak w ostatnich latach. Znaczenia też nabrały gatunki, które zwykle nie wyrządzały szkód w uprawach. Dłuższy okres wegetacyjny, spowodowany średnim wzrostem temperatury (tzw. ociepleniem klimaty), sprzyja pojawianiu się kolejnych pokoleń szkodników, z których zwykle każde następne jest znacznie liczniejsze od poprzedniego, albo pokolenia „nachodzą” na siebie. Ostatnia, wyjątkowo ciepła zima nie zatrzymała aktywność niektórych rodzimych szkodników (mszyce, skoczki, łokaś garbatek i inne), które żerowały na roślinach jeszcze w styczniu i lutym. Dlatego warto dowiedzieć się, co nowego już u nas występuje a czego możemy się wkrótce spodziewać.
Gatunki
Strach przed nowymi zagrożeniami powoduje, że coraz częściej informacje o nawet pojedynczych zawleczeniach gatunków o nieustalonej szkodliwości stają się głośne w mediach. Wspomnieć tu można o gatunku nieposiadającym jeszcze polskiej nazwy –Xestia tabida. Jest to motyl z rodziny sówkowatych (Noctuidae). Pochodzi z południowo-wschodniej Azji. Jesienią 2019 r. w Niemczech odłowiono jednego motyla tego gatunku na polu kukurydzy. Tak niewiele wiadomo o tym gatunku, że niemieckim naukowcom nie udało się wykonać tzw. oceny ryzyka. Informacja o tym odkryciu zawarta została również w raporcie nt. nowych zagrożeń fitosanitarnych dla Polski z 17.01.2020 r., opracowanym przez Centralne Laboratorium Głównego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Nie należy ignorować nawet tak jednorazowych stwierdzeń obcych gatunków. Gąsienica Xestia tabida jest fitofagiem (podobnie jak inne gatunki sówkowatych) i nie jest wykluczone, że może stać się w przyszłości zagrożeniem dla rolnictwa w Europie.
Skoczek kukurydziany (Zyginidia scutellaris)
Fot. 1. Skoczek kukurydziany oraz jego charakterystyczne uszkodzenia na liściu kukurydzy
jest gatunkiem występującym w Polsce od przynajmniej wieku. Jest to niewielki owad żywiący się sokami roślin. Ciało osobnika dorosłego osiąga długość ok. 3 mm. Larwy są bezskrzydłe i, podobnie jak dorosłe, żywią się sokami roślinnymi. Owad ten rozwija prawdopodobnie jedno pokolenie w roku. Osobniki dorosłe najliczniejsze są od drugiej połowy lata do jesieni oraz wiosną. Zimują osobniki dorosłe. Samice wiosną składają jaja do tkanek roślin. W przeszłości gatunek ten znany był w kraju jedynie z pojedynczych stanowisk i z niewielkiej liczby osobników. Sytuacja ta zmieniła się w ostatnich latach, kiedy to licznie pojawił się na uprawach kukurydzy w okolicach Wrocławia (2018 r.) oraz w Wielkopolsce (2019 r.). Był wówczas najliczniej występującym szkodnikiem na tej roślinie. Bez problemu można było odnaleźć też ślady jego żerowania – białe plamki na liściach, najczęściej gwiaździstego kształtu. Powstają one, gdy na miejsce wyssanego przez skoczka soku dostaje się powietrze. Skoczek ten znany jest w krajach zachodnich już od lat i tam jego liczebność może osiągnąć nawet 100 osobników na roślinę kukurydzy. Co ciekawe, późną jesienią w Wielkopolsce zaobserwowano migrację skoczka kukurydzianego z zasychających pól kukurydzy na zasiewy zbóż ozimych. Początkowo był on nawet liczniejszy na tych uprawach od pospolicie występujących tam innych skoczków: sześciorka i zgłobika smużkowanego. Jest to też nowe, nieobserwowane wcześniej zjawisko w kraju i trudno przewidzieć jakie może mieć skutki dla ozimin. Warto w przyszłym sezonie przyjrzeć się uprawom kukurydzy i poszukać tego skoczka. Przydatny może być w tym czerpak entomologiczny oraz lupa lub inne szkło powiększające. Owad ten odławiał się będzie też na żółte tablice lepowe.
Zmiany klimatyczne dobrze wykorzystują przedstawiciele motyli z rodziny skośnikowatych – Gelechiidae. Przynajmniej trzy obce gatunki wyrządzające spore szkody w uprawach pojawiły się na terenie Polski w ostatnich latach – skośnik pomidorowy, skośnik brzoskwiniaczek oraz wykryty w ubiegłym roku – skośnik buraczak. Kolejne dwa gatunki amerykańskiego pochodzenia, oba uszkadzające ziemniaka, stwierdzone już zostały na kontynencie europejskim i przypuszczalnie jest tylko kwestią czasu kiedy pojawią się też u nas.
Skośnik pomidorowy (Tuta absolut) to niewielki, szary motyl którego ojczyzną jest Ameryka Południowa. Ponad dekadę temu pojawił się w Europie. Opanował też niektóre kraje afrykańskie i azjatyckie. W Polsce występuje już co najmniej od kilku lat i niezmiennie stanowi duże zagrożenie dla upraw pomidorów pod osłonami, ale ostatnio również tych uprawianych w polu bez osłon. Gąsienice skośnika pomidorowego minują liście pomidora, ale uszkadzać też mogą inne organy tej rośliny, w tym owoce. Gatunkowi temu sprzyjają warunki panujące w szklarniach, gdzie rozwijać może nawet kilkanaście pokoleń w roku. Znane są metody walki z tym szkodnikiem. W monitoringu wystąpienia i liczebności wykorzystywane są pułapki z feromonem. Zarejestrowanych jest też kilka środków ochrony roślin do walki z tym szkodnikiem. Co ciekawe na stronie internetowej Europejskiej i Śródziemnomorskiej Organizacji Ochrony Roślin (EPPO) Polska wciąż widnieje jako wolna od tego szkodnika.
Skośnik buraczak (Scrobipalpa ocellatella)
Fot. 2. Motyl skośnika buraczaka
– to kolejny gatunek skośnika, który powodować może duże szkody w i tak już mocno zagrożonych w ostatnich latach (przez szarka komośnika oraz przędziorka chmielowca) uprawach buraka cukrowego. Szkodnik ten został wykryty w ubiegłym roku na plantacjach w południowo-zachodniej oraz zachodniej części kraju. Do tej pory znany był jako groźny szkodnik buraka cukrowego jedynie w regionach o znacznie cieplejszym klimacie – północna Afryka, Bliski Wschód oraz niektóre kraje południowej i zachodniej Europy. Gąsienice skośnika buraczaka
Fot. 3. Gąsienica skośnika buraczaka na liściu. Podobnie wyglądają gąsienice pozostałych gatunków skośników wymienionych w tekście
uszkadzają nadziemne części roślin, głównie młode liście sercowe. Są przyczyną powstawania infekcji grzybowych, które mogą objąć korzeń i być powodem strat sięgających nawet 50% plonu cukru. Gatunkowi temu, podobnie jak wielu innym skośnikom, sprzyja ciepła i sucha pogoda, tak powszechna w ubiegłych dwóch sezonach wegetacyjnych. Opracowane są pułapki z feromonem, które wykorzystuje się np. w Niemczech i na Węgrzech. Jeżeli uprawiamy buraka cukrowego warto się w te pułapki zaopatrzyć na nadchodzący sezon i zacząć monitorować plantacje już od wschodów buraka. Niestety nie ma jeszcze preparatów zarejestrowanych do walki z tym szkodnikiem, jednak w Instytucie Ochrony Roślin – PIB w Poznaniu prowadzone są już badania pod tym kątem.
Na szczęście nie stwierdzono jeszcze w Polsce skośników związanych z ziemniakiem. Wymienić należy tu dwa gatunki pochodzące z tropikalnych regionów Ameryki Południowej.
Pierwszy z nich – skośnik ziemniaczak (Phthorimaea operculella) jest gatunkiem powszechnie znanym w krajach tropikalnych i o ciepłym klimacie, prawie na całym świecie. Od lat występuje też w obszarze śródziemnomorskim w regionach uprawy ziemniaka. Drugi z nich to Tecia solanivora. W literaturze krajowej znany pod nazwami „ćmy ziemniaczanej” lub też określany „ćmą bulwy ziemniaka” – bo tak przetłumaczono angielską nazwę tego owada. Pojawił się on pod koniec ubiegłego wieku na wyspach Kanaryjskich a w 2015 r. w kontynentalnej Hiszpanii, gdzie prawdopodobnie się zaaklimatyzował. Główną rośliną żywicielską obu gatunków jest ziemniak, ale zasiedlają też inne rośliny z rodziny psiankowatych. Oba gatunki mogą uszkadzać wszystkie organy roślin, w tym bulwy. Są one problemem nie tylko na polach, ale również w magazynach, gdzie przechowuje się ziemniaki. Czynnikiem ograniczającym występowanie skośników ziemniaczanych są mroźne zimy. Wydaje się, że na razie nie musimy się obawiać ich inwazji na polskie pola, jednak w tak zmiennych warunkach pogodowych i coraz łagodniejszych zimach panujących w Polsce warto wiedzieć jakich zagrożeń można się spodziewać w przyszłości.
Powyżej jedynie nakreślono ogólnie temat nowych zagrożeń ze strony owadów w polskich uprawach, opisując tylko przykładowe i najbardziej rozpoznawalne gatunki. Sytuacja na polach może być bardzo dynamiczna i chroniąc własne uprawy trzeba zwracać też uwagę na nietypowe uszkodzenia czy obecność nieznanych szkodników. Warto na bieżąco śledzić doniesienia prasowe, raporty PIORN czy komunikaty na stronach internetowych Instytutów, aby móc szybko zareagować w sytuacji pojawienia się nowych zagrożeń.
dr inż. Tomasz Klejdysz
Instytut Ochrony Roślin–PIB w Poznaniu
fot. T. Klejdysz