Dla firm to poważny cios. Ze Wschodu pochodzi duża część ich pracowników
W sobotę o północy na granicę ukraińsko-polską podjechał autobus z Ukraińcami, którzy jechali do pracy w naszym kraju. Wyszli z autobusu, żeby z walizkami przekroczyć granicę. Zostali cofnięci przez Straż Graniczną. – Wśród nich była opiekunka, która zajmuje się moim ojcem. Jest schorowany, po operacji biodra – opowiada nasz rozmówca, który mieszka w Wielkiej Brytanii, a jego ojciec jest w Polsce. Zdalnie szuka teraz opiekunki dla taty na cito. Są ogłoszenia od polskich pracowników, ale stawki są bardzo wysokie.
Mamy kłopot. Zatrudniamy opiekunki dla osób starszych i część z nich wyjechała do rodziny i nie mogła wrócić, niektórym kończą się pozwolenia na pobyt – mówi przedstawicielka jednej z firm oferujących tego rodzaju usługi.
Paweł Kułaga, ekspert Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej i prezes Foreign Personnel Service przyznaje – napływ nowych pracowników ze Wschodu będzie mniejszy. – Miesięcznie ściągaliśmy około 500–700 osób. Problem w tym, że dziś po przekroczeniu granicy trzeba odbyć 14-dniową...